Dr Renee Engeln: „Wyobraź sobie, że jesteś złoczyńcą nienawidzącym kobiet i obmyślasz strategię, która uniemożliwi im rozwinięcie potencjału. Musi być subtelna i sprawiać wrażenie, że panie same chcą działać na własną zgubę. Wystarczy zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze, oceniaj ich ciała. Bez przerwy i z taką intensywnością, żeby cały czas czuły się na widoku. Po drugie, usiądź wygodnie i poczekaj, aż młode kobiety przyswoją taką perspektywę i nauczą się myśleć o sobie jako o przedmiotach, na które się patrz, nie o pełnych ludzkich istotach, mających cele i marzenia w żaden sposób niezwiązane z obwodem talii czy rozmiarem biustu. Z tyłu głowy wielu kobiet zacznie się wówczas odzywać głos pytający: „Jak wyglądam?”, który zaprzątnie ich uwagę tak bardzo, że przestaną zadawać ważniejsze pytania. To głos obsesji piękna. Im częściej go słyszymy, tym silniejsze mamy poczucie, że nasze ciało istnieje na użytek innych ludzi.”
Samouprzedmiotowienie: czym jest?
Samouprzedmiotowienie to jeden z najważniejszych elementów obsesji piękna. Polega na wykształceniu w sobie perspektywy zewnętrznego (najcześciej bardzo krytycznego) obserwatora-nadzorcy, który skupia się na nieprzerwanym monitorowaniu własnego wyglądu, ale także zachowania. W tym ujęciu dana osoba – staje się sama dla siebie przedmiotem.
Skąd się bierze?
Z uprzedmiotowienia, którego dziewczynki, dziewczyny i kobiety doświadczają w czasie swojego życia. To oznacza, że zderzają się z sytuacjami, w których nie są postrzegane jako osoby, ale przede wszystkim jako ciała. Takie zdarzenia to np.: zaczepki na ulicy i komentarze innych osób (tak mężczyzn, jak i kobiet), które skupiają się na wyglądzie, ew. odnoszą się do danej osoby w kontekście seksualnym czy reprodukcyjnym. Z pominięciem jej samej – jako człowieka. To także korzystanie z mediów – tradycyjnych i społecznościowych, które w pokazywaniu kobiet skupiają się na ich wyglądzie i „atrakcyjności” zwłaszcza dla męskiego, heteroseksualnego odbiorcy.
Jak pisze dr Renee Engeln w swojej książce „Obsesja piękna”:
Dziewczynki „uczą się uśmiechać na wszelki wypadek, aby nie prosili ich o to nieznajomi. Rozpaczliwie starają się zachować chwiejną równowagę: wyglądać na tyle atrakcyjnie, aby zapewnić sobie akceptację, ale nie aż tak atrakcyjnie, aby przyciągać niechciany, niebezpieczny rodzaj zainteresowania”.
Koszty samouprzedmiotowienia
Wśród głównych kosztów samoograniczania się wyróżnia się:
- nie rozwijanie własnego potencjału,
- utrata zasobów: czasu, pieniędzy, uwagi,
- psychiczne cierpnie,
- podejmowanie się ryzykownych diet,
- zaburzenia odżywania,
- nadmierne ćwiczenie,
- ryzykowne zabiegi kosmetyczne.
Przeczytaj też:
Tekst powstał dzięki współpracy z Fundacją BNP Paribas.
CHCESZ WIEDZIEĆ WIECEJ
Dołącz
do newslettera
Zapisz się do moonkowego newslettera i otrzymuj regularną dawkę wiedzy (nie spamujemy)
KLIK
Śledź nas
na FB i IG
Obserwuj nas na Facebooku i Instagramie.
Słuchaj
podcastu
Słuchaj nas na: Spotify, Apple Podcast oraz Google Podcast
Oswajamy dojrzewanie – podcast dla rodziców i opiekunów